Na tym blogu zostało już całkiem
sporo napisane na temat oszczędzania i to pod wieloma kątami… Była mowa o tym
jaką wybrać lodówkę, telewizor czy żarówki do mieszkania lub też w jakich
sklepowych akcjach warto wziąć udział. Jak również o tym, że dobrze jest mieć
karty lojalnościowe, ponieważ z racji ich posiadania dostajemy różne bonusy.
Pisałem także o sposobach taniego podróżowania (carpooling, PolskiBus czy nawet
PKP). Przykładów na oszczędzanie, które zostały tu poruszone można by jeszcze
sporo wymienić, ale dziś chciałbym poruszyć inny aspekt oszczędzania…
Otóż oszczędzanie jako styl
bycia. Myślicie, że bycie oszczędnym może być sposobem na wyrażenie siebie,
swojej osobowości, pewnych dominujących cech naszego charakteru? Czy raczej
wynika ono jedynie z naszej sytuacji materialnej? Chciałbym trochę podyskutować
z Wami na ten temat i poznać Wasze zdanie w tej kwestii. Osobiście bardziej
skłaniałbym się do opcji, że bycie oszczędnym to pewnego rodzaju styl życia.
Można być hippsem, freeganem czy eko-świrem, ale równie dobrze można być
oszczędnym. Nie mam tu na myśli bycia minimalistą i świadomego, dobrowolnego
rezygnowania z kupowania różnych produktów, bo według mnie nie o to chodzi w
oszczędzaniu. Oczywiście, że kupujemy to, na co nas stać i czasami trzeba
wybrać: „być czy mieć”, ale w tym przypadku mam na myśli dokonywanie takich
wyborów, które wpłyną korzystnie na naszą kieszeń przy czym jakość kupowanych
produktów nie będzie niższa niż np. ich firmowych odpowiedników (a powinniśmy
mieć na uwadze to, że nie zawsze firmowe oznacza lepsze, ponieważ i tak z
reguły na obu produktach znajdziemy napis „Made in China”). Uważam, że bycie
oszczędnym to złożona kwestia, która zależy od wychowania, mentalności (czyli
pewnych cech charakteru) i pewnie też w jakimś stopniu od naszej sytuacji
finansowej. Ale czy każdy, kto zbije fortunę od razu musi zrobić się rozrzutny
i kupować wszystko, co wpadnie mu w ręce, żeby sobie zrekompensować braki z
przeszłości? Według mnie umiejętne oszczędzanie to pokazanie innym, że można
sobie pozwolić na podobne rzeczy, ale niekoniecznie trzeba na nie wydawać
majątek. Osoba oszczędna ma świadomość wartości pieniądza i potrafi nim dobrze
zarządzać. Nie sztuką jest zarabiać kilkanaście tysięcy miesięcznie i zostać z
zerem na koniec miesiąca. Zresztą ponoć czym więcej mamy, tym więcej wydajemy –
apetyt rośnie w miarę jedzenia. Albo może głupio nam przed znajomymi, że oni
coś mają, a my nie…? No i kasa leci… bezsensownie ją wydajemy, choć wcale czegoś
nie potrzebujemy. Oszczędzanie to sztuka dokonywania wyborów. Czasami trzeba
się trochę nagłówkować, czasami trzeba odwiedzić kilka sklepów więcej, a
czasami jakiś zakup trzeba odłożyć na kolejny miesiąc, ale takie świadome
zakupy, dają naprawdę sporo satysfakcji. Fajnie jest wiedzieć, że kupiło się
coś o połowę taniej niż w sklepie za rogiem (którym może być kolejny
hipermarket, niekoniecznie osiedlowy jarzyniak). Miło jest, kiedy na koniec
miesiąca okazuje się, że mimo niezbyt wielkiego dochodu nasze konto w banku nie
jest zupełnie puste J Poza tym oszczędna osoba myśli też perspektywicznie…
Zainwestuję w droższą lodówkę, która ma mniejsze zużycie energii, ale dzięki
temu moje rachunki za prąd będą niższe. Może to banalny przykład, ale miał
jedynie na celu proste zilustrowanie tego, co miałem na myśli. Ponadto uważam,
że nie każdy potrafi być oszczędny. Są osoby, które ile by nie miały w portfelu
to tyle są w stanie wydać i by najmniej
nie mówię tu o zakupoholikach, bo to temat na odrębną dyskusję. Po prostu nie
są w stanie racjonalnie zarządzać swoimi dochodami i choćby nie wiem jak mocno
się starały oszczędzanie to dla nich zupełnie obcy temat.
Nie wiem czy udało mi się wystarczająco dobrze i przede wszystkim jasno przedstawić mój punkt widzenia na ten temat, ale liczę, że mimo jakiś niejasności dowiem się, co Wy o tym myślicie i może właśnie te niejasności będą punktem wyjścia do dyskusji. Uważam, że kwestia bycia oszczędnym jest na tyle złożoną sprawą, że trudno w kilku zdaniach powiedzieć wszystko dokładnie to, co się myśli.
Zauważyłem że ludzie którzy chcą na wszystkim oszczędzić w efekcie wychodzą na tym gorzej bo najtańsze rzeczy często są gorszej jakości i szybciej się niszczą. np zamiast kupować 3 pary słabych butów można kupić jedne oryginalne które wytrzymają dłużej.
OdpowiedzUsuńMasz rację... Twój przykład dobrze ilustruje to mniej mądre oszczędzanie. I nawet sam jestem przykładem na to, jak kiedyś "oszczędzałem" na butach, kupując w sezonie 2-3 pary, bo wydawało mi się, że co tam... przecież kupiłem je tanio. Dopiero po jakimś czasie odkryłem, że kupując droższe buty wychodzę na tym lepiej, ponieważ są one w stanie wytrzymać np. dwa sezony, a tanich butów musiałbym kupić co najmniej 4 pary. Więc tak naprawdę teraz jestem bardziej oszczędny w tej kwestii :) Jednak bardziej miałem na myśli to, że jeśli już sobie upatrzę np. jakieś konkretne, fajne buty, to dobrze jest zajrzeć do kilku sklepów, przymierzyć je sobie i poszukać dodatkowe w necie, bo może akurat tam uda nam się je kupić najtaniej. I to dopiero jest oszczędność - jedna para butów na dwa sezony, w dodatku kupiona w rozsądnej cenie :)
OdpowiedzUsuńMyślę że to styl życia/bycia ale nie można przesadzać. Tak jak napisałeś wyżej, to prawda :) nie raz miałem taką sytuację gdy poskąpiłem i wyszedłem na tym źle. Ostatni przykład to kupno smartphona, akurat była promocja, jeden za złotówkę - budżetowy smartphon i 100 jeden z porządniejszych. Lepiej zapłacić te małe pieniądze i mieć spokój na dwa lata z porządniejszym sprzętem :)
OdpowiedzUsuńJa żyje oszczędnie i uważam że jest to mój styl życia. Potrafię się powstrzymać od zakupów nawet jak mam więcej pieniędzy.
OdpowiedzUsuńBrawo Aniu, niewiele jest takich kobiet, które jak mają pieniądze, to potrafią się powstrzymać od zakupów.
OdpowiedzUsuńOszczędzanie to jest temat rzeka. Wielu ludzi nie zdaje sobie nawet sprawy, na ilu nawet prostych czynnościach, mogą zaoszczędzić. Niestety mało osób zwraca na to uwagę, nie licząc się z kosztami.
Już nie mówiąc o zakupach. przecież jako naród jesteśmy ogarnięci manią wielkości. Kupujemy ba potęgę byle tylko mieć się czym pochwalić przed znajomymi.
Tak, jak napisał LeoMrozu - mamy małą świadomość tego ile marnujemy rzeczy, choćby może głupie zakręcanie wody podczas mycia zębów. A takich różnych niby drobnostek można by dużo wymieniać. Zakupy to taki wierzchołek góry lodowej. Natomiast Aniu, dla Ciebie szacunek :) Pozdrawiam Wszystkich!
OdpowiedzUsuńWiele osób źle pojmuje oszczędzanie, punkt widzenia autora bardzo mi się podoba i jak najbardziej się pod nim podpisuje. Część osób uważa że jak ktoś żyje oszczędnie to na nic nie wydaje i wszystkiego sobie odmawia.. nie o to chodzi przecież :)
OdpowiedzUsuń