Jakiś czas temu napisałam kilka artykułów na temat oświetlenia typu LED. Natomiast dzisiaj chciałabym przedstawić plusy i minusy korzystania z żarówek, świetlówek, żarówek halogenowych oraz LEDów (te ostatnie tylko dla przypomnienia).
Zacznę od żarówek „tradycyjnych”. Właściwie kupowanie ich nie ma większego sensu. Jedynym plusem tych żarówek jest niska cena – nadal są najtańsze w sklepach. Poza tym posiadają już same minus. Do tych najważniejszych możemy zaliczyć bardzo duże zużycie energii. Poza tym jedynie 4–5% energii używane jest do emisji światła, a pozostałe 95% stanowi emisja ciepła. Ponadto szybko się zużywają – tzn. jedna żarówka wystarcza na ok. 1000 godzin świecenia i 1000 cykli: włączenia i wyłączenia. Właśnie ze względu na owe minusy od 2009 r. rozpoczęto wycofywanie ze sprzedaży poszczególnych typów żarówek tradycyjnych. Do 2016 r. mają one prawie całkowicie zniknąć z polskiego rynku. W użytku pozostaną jedynie żarówki o klasie energooszczędnej typu A, lampy kierunkowe, lampy specjalnego przeznaczenia (np. do urządzeń) oraz żarówki liniowe o specjalnej podstawie.
Rtęć stanowi potencjalne źródło zagrożenia dla ludzi – zatrucie nią może spowodować uszkodzenie nerek, słuchu, mowy itd. Do takie zagrożenie może dojść jedynie w przypadku niewłaściwego gospodarowania zużytą świetlówką bądź też w przypadku jej stłuczenia. Kiedy będzie mieć miejsce takie zdarzenie musimy przestrzegać kliku ważnych zasadach. Należy przewietrzyć pomieszczenie przez min. 15 minut. Izolujemy dzieci i zwierzęta domowe. W gumowych rękawiczkach zbieramy stłuczone elementy, a wilgotnym papierowym ręcznikiem wycieramy wycieramy podłogę. Zebrane resztki świetlówki, papierowy ręcznik i rękawiczki umieszczamy w szczelnym plastikowym woreczku, który oklejamy taśmą klejącą i oddajemy do punktu skupu świetlówek (musimy pamiętać, że za wyrzucenie zużytej świetlówki do zwykłego kosza na śmieci grozi nam grzywna w wysokości 5 000 zł.). Jeżeli chcemy, aby nasza świetlówka służyła nam jak najdłużej nie możemy jej zbyt często włączać i wyłączać, ponieważ zdecydowanie skraca to ich żywotność.
Typy świetlówek:
- świetlówki proste – tzw. liniowe lampy fluorescencyjne
- świetlówki kołowe
- świetlówki U-kształtne
- świetlówki kompaktowe – tzw. żarówki energooszczędne
Kolejnym punktem postu są żarówki halogenowe. W porównaniu do tradycyjnych żarówek halogeny są od nich aż o 30% bardziej efektywne oraz charakteryzują się od 2 do 5 razy większą żywotnością. W sklepach dostępne są wersje halogenów zarówno na niskie napięcie, jak i na napięcie sieciowe (12V lub 230V). Poza tym mniejsze rozmiary mogą być zastosowane w małych oprawach. Minusem halogenów jest to, że dają światło jedynie w barwie ciepłej bieli, co znacznie ogranicza zakres ich stosowania. A także cechuje je wysoka temperatura bańki i mocowania.
Żarówki typu LED odznaczają się największą wydajnością i energooszczędnością. Przy ich wykorzystaniu można oświetlić cały dom wyłącznie z baterii słonecznych. Są bardzo wytrzymałe na uszkodzenia mechaniczne i bezpieczne ze względu na brak szklanych elementów. Cechuje je niski poziom promieniowania ultrafioletowego. A także są łatwe w utylizacji. Bez wątpienia ich największym minusem jest nadal stosunkowo wysoki koszt zakupu. Zainteresowanych oświetleniem typu LED odsyłam do wcześniejszych artykułów.
Na zakończenie kilka cennych wskazówek, które warto mieć na uwadze kupując żarówki:
- zwróćmy uwagę na cenę – może być ona wyznacznikiem jakości. Żarówki sprowadzane z Dalekiego Wschodu są tańsze, ale gorszej jakości i nie są tak wydajne
- kupujmy żarówki o ciepłej barwie, na poziomie 2700 kelwinów, a unikajmy nieprzyjemnej barwy jasnoniebieskiej (5000–6000 kelwinów)
- świetlówki o temperaturze barwowej 2700 kelwinów oznaczone są symbolami 827 i 927 (pierwsza cyfra oznacza stopień oddawania koloru – odpowiednio 80 i 90%)
- sprawdzajmy klasę energetyczną żarówki – najmniejsze zużycie prądu to klasa A, a największe – klasa G
- tradycyjna 100 watowa żarówka może być zastąpiona przez energooszczędną świetlówkę o mocy 23 wat (zużycie prądu ponad czterokrotnie mniejsze)
Źródło: Dziennik Polski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz